środa, 30 stycznia 2013

Polskie teksty czyli Jan Baker

Czy zdarzyło się Wam spotkać coś, co kiedyś zrobiliście, wykonane przez kogoś innego, podobnie, ale lepiej?
Mi wielokrotnie.
Gdy miałem tak zwane małe naście lat robiłem mnóstwo przeróbek tekstów różnych piosenek. Dobierałem słowa pod kątem rytmu, podobieństwa głosek i dopasowania do oryginalnej muzyki. Nie jest to łatwe zadanie, bo melodia języka polskiego, jego dłuższe wyrazy, różni się całkiem od angielszczyzny. Rym powinien być męski (z akcentem oksytonicznym, na ostatnią sylabę), a to wcale nie jest tak łatwo napisać, by nie zamykać się w śmiesznym ograniczeniu typowych zestawień zwanych popularnie rymami częstochowskimi;)
Dlatego doceniam dobrze napisany wesoły tekst. Aż szkoda, że tak późno odkryłem Artura Andrusa.
 
Powiedzmy, że bierzemy na tapetę Boney M.

This is the story of Ma Baker, the meanest cat from ol' Chicago town..

Po polsku byłoby to tak:

To jest historia Jana Bakera, piekarza z Suwalszczyzny, który wyjechał za chlebem do Chicago Town.


Przewińcie do 2:34.

W jego rodzinnej wsi był tylko jeden sklep.
Sam pędził bimber i potrafił upiec chleb.
Bardzo robotny był, z ludziami dobrze żył.

Gdy sobie gnał rowerkiem to wszystko miał gdzieś
Lecz nieraz chciał Jan Baker porzucić tę wieś.
Halinie H. obiecał, że wróci na chrzest.
Pewnego dnia odleciał, samolot miał przez....

Belfast, Belfast. Facet z fajką w pysku siedzi przy ognisku.
Belfast, Belfast, to robotnik drogowy łata pas startowy.
Setny raz łata pas, łata pas, bo szczur wyżera dużo dziur.


Belfast, to tu przychodzi jakiś typ
Dłonie pachną mu filetami różnych ryb.
Śmieje się, pokazuje, że ma gest.
Kiedyś w KGB, no a teraz to on jest.

Iwan Rasputin impresario sex - maszin
Eksportowanych na cały świat.
Iwan Rasputin impresario sex - maszin,
O Ameryce powiada tak..

[..]
Stany: piękny kraj, tylko że
Chłopy takie, jak baby są, na twarzy róż.
Nie znajdziesz już prawdziwych mężczyzn w Stanach.
Chłopy takie, jak baby są, królestwo lal,
Tu nawet drwal używa kremu na noc.

W 1988 zrobiłem coś podobnego, ale głos mam jeszcze gorszy od Andrusa. Ten luzak o sobie żartuje, że jest artystą z cyklu "Gdzie ta melodia". Ja mam jeszcze gorzej, ale się nie będę przejmował, bo i po co.

Ale mam też coś, z czego się bardzo cieszę. Puśćcie piosenkę Daddy Cool. W refrenie możecie śmiało zaśpiewać o kimś, że jest stary, stary chuj. Spróbujcie, to naprawdę poprawia humor! Mój mały wynalazek.

sobota, 26 stycznia 2013

Hallo, Szpicbródka w niemieckim banku

Dwa tygodnie temu złodzieje obrabowali niemiecki bank w sposób iście filmowy. Z pobliskiego podziemnego parkingu wykopali tunel i obrabowali skrytki bankowe. Niemiecka policja ma 262 wskazówki związane z napadem, w tunelu znaleziono podobno butelki i puszki po napojach z polskimi etykietami, a tysiąc pozostawionych kątowników pochodziło z Polski. Żadnej przemocy, nie ma ofiar... Tyle, że obrabowali skrytki bankowe, gdzie przechowywana jest biżuteria, zdarzają się także niedeklarowane dochody, różne dokumenty itp. Biżuterii nie da się łatwo sprzedać, chyba, że w Rosji czy w krajach Trzeciego Świata.
Ku mojemu zdziwieniu kradzież ta została potraktowana z uśmiechem i sympatią. Najlepsze są oczywiście komentarze:

Szpenie zadbały o szczegóły. A na marginesie jeśli ukradli koszernym, to niech im będzie na zdrowie.
262 puszki po tyskim czyli kopało 4 Ślązaków przez 8-10 dni
napadu dokonali jednak Niemcy ....puszki były po konserwie tyrolskiej. 
jak by to byli POLACY to zabrali by kasę i skrytki {jako złom }
a tak to miejscowa niemiecka robota i nam polskim fachowcom opinię szargają 
zwykle nie jestem zadowolony ze stereotypu polaka złodzieja, ale to prawdziwy majstersztyk a la HENRYK KWINTO, który powiedział w słynnej kwestii, "zresztą zamiast kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes, lepiej już kraść par excellence jako złodziej, tak jest chyba uczciwiej"
Haha... to na pewno był Kwinto i Duńczyk z VaBank. :-)
Doskonała robota "na Szpicbrodkę", pewnie Mistrzowi lepiej się w grobie leży jak widzi tak dobrych naśladowców.
Albercik, patrz! Nasi tu byli! 
oczywiście komentarze z portalu gazeta.pl:
Gdyby sprawcy pochodzili z Izraela to komentarze byłyby wyłączone :) 
 Są też pytania o profil narodowościowy okolic tego banku:
Czy w Steglitz dalej mieszka tylu Kebabów?
te kebaby się mnożą jak szczury

czwartek, 24 stycznia 2013

Ewolucja fotografów

Swego czasu brałem udział w krótkiej naradzie jury dość ciekawego konkursu. Na krótki czas profesjonaliści otrzymali typowo amatorskie aparaty (także kieszonkowe, kompaktowe), a amatorzy - profesjonalne lustrzanki z bardzo dobrymi obiektywami. Jak myślicie, czy amatorzy zrobili rewelacyjne zdjęcia? Czy zawodowi reporterzy zrobili znacznie gorsze?

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Pralka na Okęciu

Nazewnictwo przystanków i ulic w Warszawie od zawsze było dla mnie dyscypliną równie niezrozumiałą, jak futbol amerykański. Gdy pierwszy raz zobaczyłem nazwę pętli P+R Al. Krakowska pomyślałem - co za kretyn to zrobił. Debil i idiota. Przecież tego żaden Anglik nie zdąży przeczytać, z daleka nie widać, a historycznie słuszną nazwą dla pętli było Okęcie. Bo tak się nazywała ta dzielnica, a pętla tramwajowa powstała po to, by dowozić ludzi do lotniska Port Lotniczy Warszawa I - Okęcie oraz pobliskich zakładów lotniczych. Wtedy terminal lotniska znajdował się znacznie bliżej ul. Krakowskiej, niż Żwirek, mniej więcej w tym miejscu, gdzie teraz znajduje się terminal General Aviation. Także Okęcie jest słuszną nazwą, uzasadnioną historycznie. Ludzie jakoś się nie gubili, zwłaszcza, że oznakowanie dojazdów na lotnisko jest dobre.

Chyba gorsza by była nazwa P+R im. ZBOWiD albo inna w tym stylu. Na pewno wielu byłych zbowidowców wsiadało na pętli Okęcie. Może to właśnie ich warto było uszanować? Anglik też by nie zrozumiał, ale to akurat nie problem, Polaków jest więcej na Wyspach niż Anglików w Polsce.



W ogóle dlaczego P+R?
Park, to rozumiem, parkuj. Ale Rajd?
Zobaczmy, co na ten temat napisali czytelnicy gazety.pl:
"r" to rajd tylko że wg słowika języka polskiego to:
1. «wyścig, zwykle samochodowy, podzielony na etapy»
2. «kilkuetapowa, piesza lub rowerowa wyprawa turystyczna»
3. «dywersyjny wypad oddziałów wojskowych w głąb terytorium nieprzyjacielskiego»
4. «w piłce nożnej: daleki wypad zawodnika z piłką na połowę przeciwnika»  


Odpowiedź 3. - słoiki wjeżdżają do miasta, parkują swoje fury i dokonują rajdu wgłąb warszawskiego terytorium przy użyciu komunikacji zbiorowej
Koniec cytatu.

Wiem, że niby Park and Ride to samo co Parkuj i Jedź. To może PiJ Okęcie? Tak, był kiedyś taki gatunek taniego wina.
Cytuję za portalem okecie.net (z oryginalną ortografią):
Wino Okęcie - produkowane na Okęciu przy ulicy Instalatorów. Jedno z najbardziej rasowych  polskich win. Spełniało wszelkie postulaty konsumentów. Było tanie, ogólno dostępne i dobrze trzepało. Wywarzona zawartość siarki i przyjemny "bukiet" gnijących jabłek. Konfekcjonowane w estetycznych butelkach 0.75l.
Wino Okęcie doczekało się kilku haseł takich jak: Wino Okęcie na każde przyjęcie. Nie ma przyjęcia bez Okęcia.
Pij Okęcie. O, to jest pomysł!

wtorek, 15 stycznia 2013

Dziki kraj

Na jednej z dróg gminnych wjechałem w potężną dziurę i rozwaliłem zawieszenie w samochodzie. Gdy powiedziałem o tym kumplowi spytał się o to czy nie pójdzie z ubezpieczenia lub gminy.
Cóż, ubezpieczenie autocasco to porażka i nie opłaca się w ogóle z niego skorzystać (to jest po prostu złodziejstwo a nie ubezpieczenie - płacisz 15-20% wartości samochodu rocznie, ale nigdy z ubezpieczenia nie skorzystasz, bo nigdy nie wypłacą).
O otrzymaniu odszkodowania z gminy nie ma co marzyć, nawet potężne zakłady komunikacji nie dostają ani złotówki. Aby cokolwiek załatwić niezbędne są (wszystko wymienione poniżej):
- protokół policji,
- dokumentacja stanu technicznego pojazdu przed uszkodzeniem, uznawana jest jedynie taka z autoryzowanej stacji obsługi danej marki. Nie korzystam (dlaczego - napiszę innym razem),
- orzeczenie biegłego sądowego
i na końcu - prawomocny wyrok sądu. Po pierwszej sprawie należy się spodziewać kolejnych apelacji ze strony gminy. Całość będzie się ciągnęła latami, a samochód jako będzie stał na parkingu strzeżonym i rdzewiał. To sarkazm, ale jedynym sposobem na odszkodowanie jest wypadek z winy stanu technicznego drogi. Musi to jednak stwierdzić sąd, a nie jest to takie łatwe.

Gdyby nagle zmieniło się prawo i okazało się, że można skutecznie wydębić odszkodowanie za szkodę, to gminy musiałyby postawić ze dwa razy tyle fotoradarów, by jakoś domknąć budżet. To samo dotyczy innych spraw, na przykład ochrony zdrowia.

Tutaj chyba nigdy nie będzie normalnie. Dlaczego mamy taki syf? Bo zarabiamy 4x za mało, by żyć, a nadal za dużo by umrzeć. Ale działania w tym drugim kierunku są nadal prowadzone, stają się coraz skuteczniejsze. Odsetek ludzi żyjących poniżej minimum socjalnego w Polsce jest wyższy niż był przez całe ostatnie 50 lat.

P.S. Naprawa będzie kosztować ponad 1000zł i to w zaprzyjaźnionym warsztacie, w autoryzowanej stacji obsługi taka robota kosztowałaby więcej niż wynosi wartość rynkowa mojego samochodu. I nadal nie będzie gwarancji, że zostanie wykonana poprawnie - warszawskie ASO z sieci tej marki NIGDY nie naprawiło niczego sensownie w tym modelu samochodu. Na niektóre wyczyny ASO są nawet dowody na piśmie od rzeczoznawców. I nie jest to luksusowa marka, po prostu zwykły samochód osobowy. I to dość stary, bo na nowy mnie nie stać. I długo nie będzie, chyba, że wyjadę za granicę. Ta perspektywa staje się coraz bliższa, bo tutaj po prostu nie tylko pracy nie ma. Nie ma także komu sprzedawać i jedyną instytucją, która się cieszy są komornicy i tym podobne pijawki.

sobota, 12 stycznia 2013

Polacy nie dorośli

Polacy do wielu rzeczy po prostu nie dorośli. Jeszcze. Nie mówię tu o pospolitym chuligaństwie, bo to zjawisko występuje pod każdą szerokością i długością geograficzną. Mam na myśli ogólny stan, gdzie szanuje się cudzą własność i pracę.
Nawet w hermetycznym środowisku ludzi zafascynowanych radiem (mówię tu o radiostacjach itp) to widać. Widać po tym, co się dzieje na przekaźniku krótkofalarskim zwanym przemiennikiem. Urządzenie to odbiera i nadaje to, co odebrało, dzięki czemu możliwa jest łączność między stacjami, które by się nie mogły dogadać bezpośrednio. Z tego urządzenia mają korzystać krótkofalowcy, ale niestety sił swoich próbują także dziwne indywidua, które kupiły sobie radiostację za 300zł po to by robić dym.
Na przemiennikach regularnie pojawiają się "bekacze", którzy wydają z siebie dziwne dźwięki - na szczęście teraz jest ich mniej. Znaleźli sobie za to inną zabawkę, jaką jest Echolink.
Niektóre przemienniki są połączone ze sobą (i nie tylko ze sobą, z tego korzystają także inni krótkofalowcy na całym świecie) przez Internet. Wystarczy za pomocą klawiatury DTMF (dźwięk jak przy wybieraniu numeru w telefonie) zestawić połączenie do innej stacji w Echolinku i można przeprowadzić łączność. Ba, możliwe jest także zestawienie łączności radiostacja <-> przemiennik <-> sieć Echolink <-> inny przemiennik <-> druga stacja. To działa, ale niestety w Polsce ludzie nie dorośli jeszcze do takiej "zabawki". Przykłady dało się usłyszeć na obu warszawskich przemiennikach połączonych z siecią Echolink - ktoś co chwila pikał, zestawiał połączenia i tamże bekał, piszczał, puszczał jakąś muzykę...
Po prostu widać, że Polacy muszą dorosnąć do tego.
Echolinka na warszawskim przemienniku SR5WA raczej już nie będzie...
Oczywiście nie jest to jedyny przypadek głupoty, bezmyślności i nieposzanowania czyjejś pracy. Mamy tego pełno dookoła.

piątek, 11 stycznia 2013

Stłuczydupa

Trochę śniegu napadało, trochę się rozpuściło, a potem zamarzło.W tych miejscach, gdzie nie ma chropowatego śniegu, jest piękna ślizgawka, czyli stłuczydupa. Tak, odrobinka zimy.

Przeprowadzka z Bloksa

Wyprowadziłem się z Bloksa, bo..... bo tak. Bo platforma blogowa gazety.pl to porażka. Tutaj chyba jednak jest lepiej.
I połączenie wreszcie jest szyfrowane za pomocą SSL. I nie ma problemów z obrazkami!