środa, 15 października 2014

Jak zniszczyć państwo

Co jakiś czas czytam sobie różne portale, głównie dla komentarzy. Portale Agory, zwłaszcza Gazeta, strzeliły sobie w stopę, dlatego czytam konkurencję. Oto jeden z celniejszych komentarzy, zacytuję w całości. Trudno nie przyznać racji.



Teoretyczny system destrukcji teoretycznego państwa, obejmujący kilka dekad likwidacji, może mieć taki scenariusz:
- niszczenie więzi rodzinnych tj. swoboda seksualna i rozwody, pogoń za pieniędzmi na przeżycie rodziny, brak czasu na wychowywanie dzieci, tworzenie wzorca braku rodziny dla dzieci,
- niszczenie poczucia patriotyzmu według zasady „patriota to idiota”,
- przejęcie przemysłu i likwidacja firm mogących stanowić zagrożenie konkurencyjne lub będących w stanie odbudowywać państwo, zmuszając państwo do konsumpcji dóbr wytworzonych poza państwem,
- tworzenie prawa, w którym tylko wybrane osoby i mafie dobrze funkcjonują,
- nałożenie obciążeń i zobowiązań, tak aby społeczeństwo cały czas pracowało tylko na swoje podstawowe utrzymanie,
- maksymalne zwolnienie z obciążeń finansowych kapitału obcego, tworząc nierówne warunki konkurencji z firmami rodzimymi,
- utrzymywanie rozbieżności w zarobkach na podobnych stanowiskach, tak aby szczególnie młode i kreatywne osoby wdziały największy sens w emigracji z braku perspektyw rozwojowych na miejscu tj. kupno mieszkania lub budowa domu, założenie i utrzymanie rodziny, rozwój i zdobywanie doświadczenia,
- zadłużenie państwa do takiego poziomu, aby społeczeństwo państwa było w stanie spłacać odsetki od pożyczek, nie mogąc spłacić kapitału,
- stworzenie systemu tak, aby istniało wysokie bezrobocie i społeczeństwo żyło w ciągłej obawie o pracę, nie strajkowało, nie organizowało i nie protestowało przeciwko warunkom pracy,
- doprowadzenie do upadku moralnego, zniszczenie historii, ciągłe wskazywanie, że można żyć lepiej - ale poza likwidowanym państwem,
- przejęcie sektora bankowego tak aby każdy większy ruch finansowy państwa oraz osób prywatnych z dużym kapitałem był kontrolowany, a jeśli trzeba, szybko zablokowany,
- zbudowanie instytucji nadzoru i represji tak, aby społeczeństwo czuło się sterroryzowane przez państwo,
- stworzenie pozorów demokracji, nie dając społeczeństwu faktycznej mocy decyzyjnej do zmian w taki sposób, aby społeczeństwo nie widziało sensu udziału w wyborach, co może dać możliwość manipulacji statystykami i wynikami wyborów,
- przejęcie mediów, nie dopuszczając tym samym do wymknięcia się spod kontroli informacji, które mogą destabilizować i opóźniać proces destrukcji państwa,
- zlikwidowanie zdolność obronnej państwa, pozwalając mu funkcjonować militarnie przez pewien czas na prawach zależności, w tym likwidacja wyszkolonych rezerw osobowych, pozbawiając państwo możliwości działania w czasie konieczności interwencji zewnętrznej,
- wprowadzenie na stanowiska kierownicze w państwie ludzi pozbawionych głębszych więzi z narodem i pozbawionych poczucia obowiązku wobec narodu, którym kierują,
- stopniową likwidację elit intelektualnych i przywódczych poprzez manipulację systemem edukacji,
- likwidację sprawności systemu opieki zdrowotnej tak aby przyspieszyć proces likwidacji społeczeństwa, w szczególności starszego pokolenia intelektualistów.

sobota, 11 października 2014

Straszne skutki

Niedawno oglądałem zdjęcia zniszczonego lotniska w Doniecku. A dwa lata temu były tam nawet bezpośrednie połączenia lotnicze z Warszawy. Teraz całkiem ładne lotnisko jest jedną wielką ruiną. To wszystko przez wojnę. A dokładniej przez wschodniego sąsiada Ukrainy. Ze wschodu nigdy nic dobrego nie przychodziło.

poniedziałek, 6 października 2014

Ból gardła

Rzadko zdarza mi się taki ból gardła, który nie daje spać. Niestety dokucza mi, a do tego kiepsko się czuję - najwyraźniej jakieś choróbsko mnie bierze.
W weekend przyciąłem kilka gałęzi leszczyny, bo opierały się o odciągi anteny. Liście i gałązki spaliłem. Jejku jak dawno nie paliłem ogniska!
Za to zrobiłem kilka łączności, na 10m były świetne warunki - Brazylię słyszałem z silnym sygnałem, do Polaka w Stanford w USA dowołałem się bez problemu. słyszałem także jednego z kolegów z Rybnika -  a na tym paśmie łączności po kraju to rzadkość. Radiostację zostawiłem u Rodziców na wsi. Z domu i tak pewnie nie będę nadawać. Wziąłem tylko klucz telegraficzny, poćwiczę trochę w domu.

sobota, 4 października 2014

Nostalgia

Gdy lecę nad Atlantykiem (ostatnio zdarza mi się to jednak coraz rzadziej), zastanawiam się jak to było dawniej. Wtedy, gdy jedynym sposobem, by dostać się do Ameryki był rejs statkiem. Wtedy na oceanie tych statków musiało być dużo, była olbrzymia flota brytyjska, francuska, amerykańska...  Był polski Batory wybudowany w holenderskiej stoczni. Ponad osiem dni rejsu na wschodnie wybrzeże USA, a potem do Montrealu. Dziś - osiem godzin lotu, a bywało o wiele szybciej, gdy jeszcze latał naddźwiękowy Concorde.
Zanim jednak do tego doszło, po Atlantyku królowały liniowce, nad nimi niewidoczne fale radiowe podróżowały w jonosferze, niosąc wiadomości do i ze statków. Dziś liniowce zostały tylko we wspomnieniach. Dystans z Warszawy do Nowego Jorku pokonuje się w mniej niż 10 godzin - mniej, niż wtedy zajęło Batoremu dopłynięcie z Gdyni do cieśnin duńskich.
Takich statków już nie ma,  podróżujemy zupełnie inaczej.

A wszystko przez jedną rzecz.  Przez jeden samolot -  Boeing 747,  który sprawił, że podróż samolotem okazała się nie tylko szybsza ale i tańsza od rejsu statkiem.
Taki sam samolot, jak ten, którym lecę. Jestem nad Grenlandią, niedaleko stolicy, którą jest Nuuk, miasto o liczebności zbliżonej do Skarżyska-Kamiennej. Prędkość względem ziemi to 933 km/h, wysokość 34040 stóp czyli około 10,3km. Lądowanie w San Francisco za osiem godzin.

W kabinie niestety nie ma łóżka, nie mogę się wygodnie przespać. Lecę klasą ekonomiczną. To jest ta cena, którą się płaci za to, że podróże są tańsze i dostępne.
Na pokładzie jest kino, w którym wyświetlają filmy. Na pokładzie jest lokalna stacja radiowa,  która nadaje 10 kanałów muzycznych.
Na pokładzie jest mini kuchnia, która wydaje obiady dla tych prawie 400 osób. Niestety jedzenie jest kiepskie, ale to znak czasów.
Na pokładzie jest radiotelefon satelitarny,  koszt rozmowy z pokładu do Polski wynosi 10 dolarów za minutę. Uwzględniając inflację, jest to z grubsza tyle samo, co kosztowało połączenie przez radio z pokładu Batorego.
Na pokładzie jest sklep wolnocłowy, różnica w cenie jest podobna jak kiedyś. Na pokładzie jest prawdziwa mieszanina ludzi. Tak, jak na statku.
Na pokładzie nie ma jednak tego, co było kiedyś, a czego nigdy nie udało mi się zobaczyć...

A tss Stefan Batory (znak wywoławczy SPYM) był ostatnim liniowcem na świecie utrzymującym rozkładowe rejsy z Europy do Ameryki Północnej. 

Załoga samolotu, którym lecę twierdzi, że niebawem linie United wycofają ze służby tego starego Jumbo Jeta. Na jego miejsce wejdą dwa nowe Dreamlinery, takie same, jak te, które latają w polskich liniach LOT.

Książki czytane na ucho

Audiobooki są popularne i wcale mnie to nie dziwi. Zupełnie. Tyle, że audiobooków się nie czyta, gdyż treść książki czytana przez lektora lub aktora przypomina opowiadanie lub słuchowisko. A ja czytam książki przez uszy. Rzecz w tym, że słucham książek zmienionych na dźwięki alfabetu Morse'a. Brzmi to dziwnie, ale w miarę nauki powoli dochodzi się do tego etapu, gdy słowa pojawiają się "same" - przypomina to nieco czytanie, wystarczy tylko zamknąć oczy. Ułożone słowa wystarczy potem przeczytać, niektóre z nich "rozumieją" się same.
Nigdy w życiu nie spodziewałem się, że to w ogóle może być możliwe. Kolega z pracy - z wykształcenia psycholog - powiedział mi, że zbliżam się do poziomu nieświadomej umiejętności- najwyższego poziomu nauki, jak można osiągnąć. Uważam, że jeszcze sporo mi brakuje, ale...
Powieść o łapaniu szpiegów w Wielkiej Brytanii jest bardzo pasjonująca.