poniedziałek, 10 lutego 2014

Przestroga z przeszłości

Był rok 1968... A po nim 1972... Na kilku kolejnych festiwalach swoje triumfy święciła piosenka o dwóch wieżowcach. Oto ona - Les gratte-ciel, Salvatore Adamo.
Dlaczego ją teraz wspominam? Z racji na tekst. Niestety przez tyle lat nie mogłem go zrozumieć - nie mówię po francusku.



Oto najczarniejsza historia w pamięci Amerykanów od czasów sporu Kaina z Ablem.

Pewnego dnia dwa wieżowce z nudy rozpoczęły wojnę. Grały ją tak dobrze, że zapomniały o tym, by się śmiać. Grały ją tak dobrze, że nie było widać, że jeden z nich ma czarną skórę. Żółtoskórego wykluczono, bo byłby zbyt dobry.
Zaciekłość sprawiła, że między nimi była tylko otchłań.

Była i śmierć, i chwała. Były i siła, i wiktoria. Było zwycięstwo i demencja. Pokonaliśmy niebo.

Z nosem w niebie, radowały się z sukcesów, a niebo cierpliwie ignorowało zniewagi.

Przyszedł czas, gdy prawda zwyciężyła. Na wieżowce spadł deszcz gwiazd. Wieżowce pijane whisky, pijane aż zapomniały o wszystkim, piły do upadku. Upadły, drapiąc ziemię. Pluły krwią, trucizną, zębami, złotem i srebrem. Krwią żywych i zmarłych.

Widziały barwy zwycięstwa, słońce nicości, a potem już tylko wielką, ziejącą dziurę...


To nie jest piosenka na temat 11 września 2001r. Powstała latem 1968r. gdy Salvatore Adamo był w Nowym Jorku i zwiedzał Manhattan. Trwała tam właśnie budowa World Trade Center, dwa wieżowce miały być najwyższymi budynkami na świecie. Tytuł ten zachowały przez dwa lata, gdy w 1974r. zdetronizował je maszt nadajnika pierwszego programu Polskiego Radia w Konstantynowie.
Który również upadł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz