sobota, 4 października 2014

Nostalgia

Gdy lecę nad Atlantykiem (ostatnio zdarza mi się to jednak coraz rzadziej), zastanawiam się jak to było dawniej. Wtedy, gdy jedynym sposobem, by dostać się do Ameryki był rejs statkiem. Wtedy na oceanie tych statków musiało być dużo, była olbrzymia flota brytyjska, francuska, amerykańska...  Był polski Batory wybudowany w holenderskiej stoczni. Ponad osiem dni rejsu na wschodnie wybrzeże USA, a potem do Montrealu. Dziś - osiem godzin lotu, a bywało o wiele szybciej, gdy jeszcze latał naddźwiękowy Concorde.
Zanim jednak do tego doszło, po Atlantyku królowały liniowce, nad nimi niewidoczne fale radiowe podróżowały w jonosferze, niosąc wiadomości do i ze statków. Dziś liniowce zostały tylko we wspomnieniach. Dystans z Warszawy do Nowego Jorku pokonuje się w mniej niż 10 godzin - mniej, niż wtedy zajęło Batoremu dopłynięcie z Gdyni do cieśnin duńskich.
Takich statków już nie ma,  podróżujemy zupełnie inaczej.

A wszystko przez jedną rzecz.  Przez jeden samolot -  Boeing 747,  który sprawił, że podróż samolotem okazała się nie tylko szybsza ale i tańsza od rejsu statkiem.
Taki sam samolot, jak ten, którym lecę. Jestem nad Grenlandią, niedaleko stolicy, którą jest Nuuk, miasto o liczebności zbliżonej do Skarżyska-Kamiennej. Prędkość względem ziemi to 933 km/h, wysokość 34040 stóp czyli około 10,3km. Lądowanie w San Francisco za osiem godzin.

W kabinie niestety nie ma łóżka, nie mogę się wygodnie przespać. Lecę klasą ekonomiczną. To jest ta cena, którą się płaci za to, że podróże są tańsze i dostępne.
Na pokładzie jest kino, w którym wyświetlają filmy. Na pokładzie jest lokalna stacja radiowa,  która nadaje 10 kanałów muzycznych.
Na pokładzie jest mini kuchnia, która wydaje obiady dla tych prawie 400 osób. Niestety jedzenie jest kiepskie, ale to znak czasów.
Na pokładzie jest radiotelefon satelitarny,  koszt rozmowy z pokładu do Polski wynosi 10 dolarów za minutę. Uwzględniając inflację, jest to z grubsza tyle samo, co kosztowało połączenie przez radio z pokładu Batorego.
Na pokładzie jest sklep wolnocłowy, różnica w cenie jest podobna jak kiedyś. Na pokładzie jest prawdziwa mieszanina ludzi. Tak, jak na statku.
Na pokładzie nie ma jednak tego, co było kiedyś, a czego nigdy nie udało mi się zobaczyć...

A tss Stefan Batory (znak wywoławczy SPYM) był ostatnim liniowcem na świecie utrzymującym rozkładowe rejsy z Europy do Ameryki Północnej. 

Załoga samolotu, którym lecę twierdzi, że niebawem linie United wycofają ze służby tego starego Jumbo Jeta. Na jego miejsce wejdą dwa nowe Dreamlinery, takie same, jak te, które latają w polskich liniach LOT.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz